Zaakceptowanie ciała po ciąży

young mother does physical fitness exercises together with her baby

 

To było całkiem niedawno – pamięć jeszcze sięga do czasów wymarzonej ciąży. Wreszcie to ja zostanę matką, spełnioną, piękną, kochaną, z cudownym maleństwem przy sercu.

Zaczęłam planować, jak to całą ciążę będę pływała, chodziła na spacerki, jadła sałatki i piła zdrowe koktajle, a zaraz po urodzeniu mojego upragnionego maluszka dumnie będę kroczyć z wózkiem po okolicy, prezentując się jak paw, dumna z siebie i ze swojego potomka.

Z każdym zmieniającym się dniem ciąży, zmieniało się też moje ciało. Pierwsze kilogramy, swędzący brzuch, co raz mniej chęci na ćwiczenia, kolejne kilogramy, co raz większy brzuch… I mimo, że tych kilogramów wcale nie było aż tak dużo, to moje ciało nie wyglądało tak jak planowałam. Brzuch, piersi, biodra, a nawet stopy i ręce, generalnie zmieniło się wszystko, cała ja.

Potem na świecie pojawiło się moje upragnione maleństwo. Kilka dni w szpitalu i wracamy do domu. Wspaniale! Nareszcie! To się dzieje naprawdę!

I wtedy to się stało. W domu pierwszy raz spojrzałam w lustro i byłam zdruzgotana. Delikatnie rzecz ujmując nie był to widok, którego się spodziewałam. W prawdzie brzuch jakby mniejszy, ale płaski to on nie był. A cała reszta? Jak to jest możliwe? Przecież to nie tak!

O tym jak powinnam wyglądać wiedziałam z kolorowych magazynów, telewizji, portali w internecie – sprawa prosta, kilka tygodni po porodzie powinnam prezentować bieliznę na wybiegu, ostatecznie w jakimś poczytnym magazynie prezentować roznegliżowane zdjęcia pokazujące moje idealne ciało.

Naprawdę?!

Nikt nie uprzedził mnie jak bardzo zmieni się moje ciało, jak bardzo zmienię się ja – fizycznie i psychicznie. Myślałam, że tylko ja tak mam, że nikt inny tak nie wygląda, że to moja wina, zrujnowałam swoje ciało, swoją świątynię. Odkrycie było tragiczne, dotknęło mnie do żywego. Pomyślałam, to koniec, nie ma już dawnej mnie…

Mama mamie wsparciem

I pewnie przepłakałabym kolejnych kilka lat, gdyby nie one, kobiety wokół mnie, które też tak mają.  Te same problemy, te same zwisające brzuchy, te same piersi, które albo tajemniczo znikają, albo powiększają się do granic możliwości, te same powiększone uda i ta sama cała reszta „przywar pociążowych”. I wtedy postanowiłam, że nie dam się tak łatwo. Zmieniłam się, to niezaprzeczalny fakt, ale na pewno jest sposób, żeby to nowe ja zaakceptować, pomimo ogromnego przeobrażenia. Na pewno jest sposób… Tylko jak zaakceptować swoje ciało po ciąży?

TRZY proste reguły

Po pierwsze

trzeba ochłonąć. Nowy człowiek, karmienie, spanie, brak spania, przewijanie, kolki, karmienie, spacer, kąpanie, spanie… a ja ciągle w dresie, ewentualnie w jeansach i szerokiej koszulce, która ukrywa wszystko. Nie tędy droga!

Zatrzymaj się na chwilkę, daj sobie szansę, popatrz na siebie przychylnym okiem. Na pewno jest coś, co Ci się podoba. Może nie tak od razu, ale to Panią po drugiej stronie lustra pewnie można polubić. A brzuch, udka i pupę można wypracować. Tak, tak. Po porodzie można ćwiczyć. Nie od razu, nic na siłę i nie próbować się zakatować. Spokojnie, codziennie kilka ćwiczeń a na pewno poprawi nam się lepszy humor.

Po drugie

akceptacja. Nie, nie przez nas same, chociaż to bardzo ważne, ale przez otoczenie. Mąż, parter, to podstawa. Kiedy on nas akceptuje, jakoś łatwiej pomyśleć „cóż, może jednak jestem piękna”.  Patrzenie na siebie jego oczami na pewno pomoże. Zawsze warto z nim o tym porozmawiać, przedstawić mu nasze troski, obawy o nasz wygląd i nas same. Dla nich zawsze jesteśmy piękne, wystarczy tylko im uwierzyć. Kiedy czujesz się kochana i pożądana przez swojego mężczyznę, pomoże Ci to przejść przez trud akceptacji nowej siebie.

Po trzecie

daj sobie pomóc. Czasami sama zmiana diety, ćwiczenia i mąż patrzący przychylnym okiem nie wystarczą. Wszystkie zmiany, które zachodzą w nas przez całą ciążę, połóg i wczesne macierzyństwo trwają naprawdę długo, więc nie da się tego zmienić w kilka dni. Przychodzą czasem dni, że myśli o perfekcyjnym ciele, niemoc i bezradność doprowadzają do obłędu, nie mamy nawet ochoty wstać z łóżka. Nie pomaga rozmowa z przyjaciółką, czy mamą. Warto wtedy zasięgnąć pomocy specjalisty. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, rozmowa z psychologiem, odpowiednia diagnoza, z terapią włącznie, pomagają przejść, przez ten niewątpliwie trudny okres w życiu młodej mamy. Nie ma się czego wstydzić, serio. Rozmowa z kimś obcym, postronnym, daje czasem więcej niż najlepsze rady najbliższych osób.

Pamiętajmy, że akceptacja ciała po ciąży wymaga wiele czasu i nie jest procesem łatwym, czasem powrót do figury sprzed ciąży jest rzeczą niemożliwą. Twoje ciało zmieniało się kilkanaście miesięcy, nie oczekuj więc niemożliwego, czasem potrzeba tyle samo czasu na regenerację. Najważniejsze, to postarać się polubić samą siebie, wszak nie od dziś wiadomo, że piękno jest kwestia psychiki, a nie rozmiaru spodni. Nie stawiaj sobie zatem wygórowanych celów, małymi kroczkami szybciej dojdziesz do celu. Słuchaj swojego ciała, a sukces przyjdzie szybciej niż myślisz.

Źródło: Zawsze możesz zacząć ćwiczyć jak Sportsmama Aleksandra Rożanowska

Autorka

Monika Kampczyk

www.kamperki.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × one =