O diecie BLW słyszałam na każdym kroku, odkąd urodziła się moja córka. Od początku wiedziałam, że nie będę się spieszyć z rozszerzaniem diety, dlatego nie zawracałam sobie głowy pokarmami dla Leah, gdyż tak naprawdę tylko mleko było jej potrzebne do szczęścia i pełnego brzuszka.
Ten tajemniczy skrót powtarzał się w kółko gdziekolwiek nie weszłam poczytać o macierzyństwie czy też by po prostu pooglądać zdjęcia innych mam na Instagramie. Postanowiłam więc dowiedzieć się co to jest i dlaczego tak wszyscy o tym trąbią, no i odkryłam coś co postanowiłam wdrążyć nie tylko w nasz tryb życia, ale i naszej córki.
BLW czyli Baby Led Weaning, po polsku przyjęliśmy rozwinięcie tego skrótu jako Bobas Lubi Wybór, to nic innego jak dawanie wyboru swojemu maluchowi i uczenie go samodzielności od pierwszych miesięcy jego życia poprzez zabawę (i bałagan).
Plusy BLW:
-
Poznawanie nowych pokarmów wszystkimi zmysłami
-
Wykształcenie nawyku gryzienia
-
Pozytywne nastawienie do jedzenia (brak przymusu)
-
Kontrola procesu karmienia
-
Poznawanie kształtów, nowych struktur drogą eksperymentu
Minusy:
-
Jedzenie, widzę wszędzie jedzenie! Czyli od BAŁAGANU nie uciekniesz, a pies, który lubi podjadać wszystko co przygotujesz okaże się zbawieniem
Kiedy można zacząć BLW:
-
Po skończeniu 6-go miesiąca przez maluszka. Pamiętaj, że rozszerzanie diety ( początkowo o marchewki czy ziemniaki) to tylko DODATEK do mleka matki. Także ilość jaką Twój maluch zje nie jest ważna, może nie spróbować nic, ale to przecież tylko pierwsze podejście
-
Podstawę żywienia stanowi wciąż mleko mamy, więc twój szkrab na pewno nie będzie głodny
-
Brak zębów u dzieci nie stanowi przeciwskazania do rozpoczęcia diety BLW
-
Nie możesz pozostawić dziecka samego podczas jedzenia/próbowania
Wyobraźmy sobie, że robimy obiad: ziemniaki, pierś z kurczaka i jakaś pyszna suróweczka, brzmi smacznie prawda? To teraz wrzuć to do blendera i zblenduj wszystko razem, a teraz to zjedz, nadal jest smacznie?
Najważniejsze dla mnie w całej metodzie BLW jest to, że moje dziecko może poznawać sama różne smaki i konsystencje. Wie, że kalafior inaczej wygląda od marchewki, wie że inaczej smakuje, a co najciekawsze inaczej się ściska je w dłoni! Inaczej również odczuwa konsystencje tych dwóch produktów w buźce, przy papce byłoby to wszystko jedno – tylko smak inny.
Gdy Leah miała 4,5 miesiąca, zauważyliśmy że to co bierze w rączkę od razu ląduje w jej buzi, co bardzo nas ucieszyło bo to oznacza, że wie co będzie trzeba zrobić z jedzeniem. Pół miesiąca później ugotowałam marchewkę i pokroiłam w słupki, chcieliśmy zrobić oficjalną próbę przed rozpoczęciem rozszerzania diety. Ku naszej radości Leah zjadła samodzielnie kilka słupków, a jaka była jej radość, że może robić to sama, że może rozrzucać marchewkę po pokoju! (posiadania psa będzie Waszym wybawieniem w tej kwestii).
Oficjalnie dietę zaczęliśmy rozszerzać tydzień przed 6 miesiącem życia Leah. Do tej pory nie poznała konsystencji papki, więc nie miała pojęcia, że takie jedzonko może być nie w kawałkach. Pierwsze kilka tygodni były pod tytułem „brokuł, kalafior, batat, marchew”. Trzeba przygotować się na to, że na początku dziecko nie zje dużo, 90% brokuła wyląduje w kieszonce śliniaka i na dywanie, a nawet na ścianie. Nie wymagajcie od malucha, że zje wszystko co przygotowaliście, to dopiero zapoznanie się z czymś nowym, a będzie tylko lepiej, obiecuje.
Najczęstsze pytanie jakie kierowano w moim kierunku brzmiało „Nie boisz się, że sie udusi/zakrztusi?” Otóż nie, nie jestem typem panikary, a jak mam być kompletnie szczera to nawet o tym nie pomyślałam, bo przecież mlekiem też się krztusi. Dziecko w tym wieku ma już wykształcony odruch wymiotny, dlatego tak strasznie może to brzmieć i wyglądać. Trzeba potrafić odróżnić zwykłe krztuszenie od duszenia sę, a wiele z nas myli te dwa zachowania panikując i rezygnując z metody BLW.
Początki to nauka chwytu, lizanie, ssanie a następnie żucie i gryzienie, ciągle głównym pokarmem dziecka jest mleko. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Mała Leah
W tym momencie Leah ma niecałe 9 miesięcy i uwielbia jeść naleśniki, makaron w sosie pomidorowym, ugotowanego kurczaczka z warzywami i dużo, dużo innych rzeczy, chyba nie zdołałabym tego wszystkiego wymienić 😉 Zachęcam wszystkich rodziców do dokładnego zapoznania się z tą metodą karmienia i do spróbowania, bo gdy zobaczycie jak dobrze maluch radzi sobie z samodzielnym jedzeniem, co daje Wam w tym momencie czas na to byście sami mogli zjeść posiłek! to pękniecie z dumy 😉
Marta Kotwica