Przez pierwsze półtora roku życia mojej córeczki, zastanawiałam się, kiedy wreszcie usłyszę ten anielski głosik, jaki on będzie, jak będzie brzmiał, jak ona będzie mówić. Nie mogłam się doczekać, aż zacznie wypowiadać pierwsze zdania, śpiewać piosenki i tak zwyczajnie ze mną rozmawiać.
W końcu ten dzień nadszedł, z każdym słowem kamera w moim telefonie włączała się samoczynnie, żeby uwiecznić ten moment. Do czasu, aż przyszedł jeden felerny dzień, w kórym mamie wyrwało się powszechne, acz niecenzuralne słowo.
Nie musiałam się zastanawiać, skąd mój mały aniołek zna tak brzydkie słowo, gdyż sama nieświadomomie je „ofiarowałam”. A ona, jak przystało na rezolutną dwulatkę bardzo szybko je przyswoiła, biegając radośnie i wykrzykując w kółko. Zaczęłam się zastanawiać co zrobić, jak temu zapobiec, czy powinnam ją ukarać, czy całkowicie odpuścić i pozwolić by sama zapomniała. Co zrobić, gdy dziecko zaczyna przeklinać i niczym szewc rzuca na wiatr niecenzuralne słowa?
Jak temu zapobiec?
Od najmłodszych lat dzieci uczą się życia i zachowania poprzez naśladowanie rodziców. Niczym małe papugi łapią to, co dobre, zachowują pozytywne wzroce i zachowania, a jednoczeście z tą samą łatwością uczą się tego, co złe. Najczęściej jako rodzice kontrolujemy to, co pokazujemy i czego doświadcza przy nas dziecko, chcąc jednocześnie przekazać jak najlepsze i najcenniejsze wzroce. Nie zawsze jednak zauważamy, że i pomiędzy tym, zdarza nam się powiedzieć i pokazać coś, co niekoniecznie chcielibyśmy zobaczyć w wykonaniu naszych maluchów. Najczęściej jest to dobór nieodpowiednich słów. I choć wydaje nam się, że może małe uszka nie zarejestrowały tego wszystkiego i nie zapisały w pamięci, to one doskonale wiedzą, co usłyszały i na pewno będą umiały użyć nowego słownictwa w idealnych warunkach. Często jest również tak, że choć my byli byśmy ideałami, które ani razu przy dziecku się nie zapomniały, to z telewizji, czy na spacerze, można wynieść dużo niekorzystnej nauki. Wystarczy, że gdzieś padnie słowo,a wtedy co, uszu nie zakryjemy, słowo już tam wpadło.
Dzieci nie zdają sobie do końca sprawy z powagi, z brzmienia, a przede wszystkim ze znaczenia słów, które wypowiadają. Dla nich wypowiedziane przekleństwo, które kiedyś wywołało śmiech u mamusi, bo tak śmiesznie to powiedziało po raz pierwszy, może oznaczać coś fajnego, coś co sprawia, że mamusia ma dobry humor. Może więc warto będzie powiedzieć to samo tatusiowi i babci? Niech się również pośmieją. Podobnie w drugą stronę, jeżeli mamusia zdenerwowała się, kiedy powiedziało TO słowo, to może to idealny sposób, żeby ją denerwować, kiedy zabroni mi czegoś zrobić? Dziecko więc może odbierać stosowanie wulgaryzmów na wiele sposobów: jako zabawę, jako chęć pokazania, że jest ważne, jako sposób na zwrócenie na siebie uwagi, ale też po to, by być dorosłymi, jak my – rodzice. Warto więc zastanowić się przede wszystkim, jaki wzorzec idzie od nas. Jeżeli zdarzyło się to raz czy dwa, trudno, jesteśmy tylko ludźmi, ale nigdy nie możemy pozwolić, dla dobra naszych dzieci, by takie słowa stosowane były nagminnie.
Co więc zrobić, by dziecko nie używało wulgaryzmów?
Jeżeli mamy malutkie dzieci, jesteśmy więc w najlepszej sytuacji, bo idealnym sposobem na uniknięcie stosowania wulgaryzmów jest niedopuszczenie do ich zasłyszenia. Jednak, jak wiadomo, to się zdarza nawet w idelanych rodzinach, dlatego przede wszystkim każde brzydkie słowo należy zignorować. Nie śmiać się, nie denerwować, nie rozpamiętywać. Zwyczajnie zignorować tak, jakby nigdy go nie było. Po pewnym czasie, a może i po stu powtórzeniach, nasz malec widząc, za zupełnie na nikim nie robi to wrażenie, zwyczajnie się znudzi taką zabawą. Powtarzanie nie będzie miało sensu, ponieważ nie da żadnego efektu: nie rozśmieszy, nie zdenerwuje, nie pociągnie za sobą konsekwencji. Tak, jak szybko wpadło do głowy, tak samo szybko z niej wypadnie.
Natomiast kiedy dziecko jest starsze, a wulgaryzmów używa nagminnie, bo gdzieś na podwórku je zasłyszało, warto przeprowadzić z nim rozmowę. Skąd zna takie słowa, gdzie usłyszało, czy zna ich znaczenie. Należy wytłumaczyć dziecku, że jest to bardzo brzydkie zachowanie, które często może doprowadzić do zranienienia i sprawienia smutku innym. Warto również być stanowczym i dać wyraźnie do zrozumienia, że u nas w domu nie używa się takich sformułowań, że jest to niegrzeczne i my tak nie robimy. Starsze dzieci powinny znać konsekwencje swoich zachowań, bo jeżeli robią to z premedytacją, doskonale wiedząc, jak użyć niecenzuralnych słów, należy pokazać im, że bycie niegrzecznym ciągnie za sobą konsekwencje kary.
Najważniejszą naszą rolą, jako rodziców, jest to, by dać idealny przykład z góry. Jeżeli my stosujemy się do norm, postępujemy zgodnie z zasadami, a nasze słownictwo jest bogate we wszystko, tylko nie w przekleństwa, takie też będzie słownictwo naszych dzieci. Zadbajmy o to od kołyski, by później nie mieć problemu i nie zastanawiać się, co zrobić, gdy moje dziecko przeklina.
Autorka
Monika Kampczyk
www.kamperki.com